wtorek, 20 marca 2012

Poczatek.

Tak naprawdę nie wiem czego oczekuję zakładając bloga. Nie tego aby był czytany, lecz abym mogła otworzyć przed samą sobą. Moje życie zaczęło się ostatnio skomplikować. Jestem w trzeciej liceum, matura zbliża się wielkimi krokami. A w moim życiu jedno wielkie zamieszanie. Żyję, aby żyć. Dla najbliższych, dla rodziców to oni są moim wyznacznikiem szczęścia.
Mija drugi tydzień jak zostawił mnie chłopak. Miłość życia? Teraz tak naprawdę nie wiem, lecz w każdym bądź najbliższa mi osoba, którą miałam przy sobie od 4 lat. Odszedł, bo stwierdził, że potrzebuje samotności innego życia, kolegów. Za argument podał, że mamy 18 lat a  mija nam 4 rok. Czy mamy się pobrać?  Kocha mnie ale zostawia.... Kochałam Go nad życie. Był jedyną mi najbliższą osobą. Przez okres liceum zerwałam wszystkie kontakty. Rozdzieliłam sie z przyjaciólkami. Każda poszła w swoja stronę. Nie miałyśmy dla siebie czasu. Po za tym każdą wolną chwilę poświęcałam K. Nie wyobrażałam tak sobie tego. Myślałam, że będzie zawsze. Nie był tylko moim chłopakiem, był moim przyjacielem. Tak myślałam... ale chyba myliłam się. Zostawił mnie w najtrudniejszym okresie mojego życia. Przed maturą, gdy nie daje sobie rady ze złym stanem zdrowia dziadka z którym mieszkam i chorobą mamy. Pozostawił sam na sam ze wszystkim. Chyba za dużo miałam na głowie, aby sobie to uświadomić. Ja oczekiwałam od niego aby przy mnie był w tych najtrudniejszych chwilach mojego życia. Myślałam, ze nie będę potrafiła bez niego życ. Prawda jest taka, ze chyba potrafię, choć sama nie wiem czy sama siebie nie okłamuję. Nie potrafię rozmawiać z ludzmi. Nie chce rozmawiać. Nie pozwalam zbliżyć sie do siebie. Tak starsznie zmieniłam sie przez te 3 lata. Teraz czuje, ze łzy napływają mi do oczu, lecz nie mogę wiem że nie mogę płakać. Nie wiem co jest moim celem w życiu. Nie wiem co się stało z moim życiem. Oczywiście mam pierwszorzędny cel MATURĘ. ale co z reszta życia? Nie daje sobie radę z chorobami moich najbliższych. Nie mogę z nikim rozmawiać, bo wiem ze muszę trzymać 'maske siły'. Nie tylko przed najblizszymi ale chyba przed sama sobą. W maju czuję ze to wszytsko pęknie, po maturzę. Mam nadzieję, ze po bo przed nie dam rady.  Tak bardzo chciałabym znaleźć tę właściwą drogę, znowu wskoczyć na dawny tor, bo powoli czuję ze sie wykolejam.

Paulina